poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 7 ,,Miłość nie zawsze jest prosta"

Strasznie długo mnie nie było. No, ale wróciłam z nowym rozdziałem. Niestety te wakacje przysporzyły mi dużo problemów rodzinnych. A zresztą nie ważne. Zmieniłam też coś. Zaczęłam pisać w czasie przeszłym. Jest to o wiele wygodniejsze.Przepraszam za utrudnienia. Mam nadzieję, że nowy rozdział się spodoba!
Czytasz=komentujesz!
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^


 - Wiem wszystko. Kochasz mojego syna.- mówi.
 - Skąd?- pytam zdziwiona.
 - To widać- wzrusza ramionami. Zapada chwila ciszy.
 - Chce żebyś obiecała mi, że mu tego nie powiesz. To by go rozproszyło…- powiedziała załamującym się głosem.
***
Biegnę do Rogu Obfitości. Łapię łuk, kołczan i przypinam sobie pas z nożami. Kiedy się odwracam widzę, że biegnie do mnie Kornelia. Rzuca nóż. Robię unik. Instynktownie łapię za strzałę i celuję w nią. Dostała prosto w serce. Patrzę na lewo. W moją stronę leci topór. Robię szybki unik, ale nie wiem kto go rzucił. Obok mnie przebiega jakaś dziewczyna z plecakiem. Chwytam najmniejszy nóż i rzucam. Jest ranna w skroń. Upadła. Widzę że nadal żyję. Z ciała czternastolatka z trójki wyciągam miecz. Wolno podchodzę do dziewczyny, która próbuje się podnieść. Wbijam ostrze w jej nogawkę tuż obok nogi.
 - Dokąd się śpieszysz? – pytam nienaturalnym głosem. Dziewczyna wiję się, próbuję uwolnić. Nie daję jej szansy. Szybko klękam jej na brzuchu w brutalny sposób.
 - Ostanie życzenie? – Milczy. Widzę w jej oczach strach. Wyjmuję kolejny nóż z mojego pasa. Przykładam jej  do gardła. Lekko przejeżdżam narzędziem po jej gardle.
 - Chyba nie sądziłaś że masz szanse ze mną wygrać?- Kolejne pytanie na które nie dostaję odpowiedzi. Wolnym Gestem wbijam w nią nóż.  Dziewczyna chce krzyczeć. Zakrwawioną ręką zasłaniam jej usta.
 - Ciii.. Nie krzycz. I tak nikt Ci nie pomoże.- Szybkim ruchem wyciągam jej mój miecz z nogawki.
 - Urodziłaś się by zabijać Amando. Urodziłaś się by zabijać. – Słyszę w myślach nieustanny głos mojego ojca.
***
 - Wiem wszystko. Kochasz mojego syna.- mówi.
 - Skąd?- pytam zdziwiona.
 - To widać- wzrusza ramionami. Zapada chwila ciszy.
 - Chce żebyś obiecała mi, że mu tego nie powiesz. To by go rozproszyło…- powiedziała załamującym się głosem.

***

Obudziłam się zlana zimnym potem. Przy mnie leżał nadal śpiący Chris. Zaczęłam, się zastanawiać w jaki sposób znalazłam się z nim u mnie w pokoju. Nagle wspomnienia runęły na mnie jak grom z jasnego nieba. Wczoraj wyznał mi że mnie kocha. Po tym incydencie pojechaliśmy na górę. Pamiętam, że chciał iść do swojego pokoju, ale przyciągnęłam go do siebie i… No tak…. Wszystko stało się jasne.
Poszłam się odświeżyć. Pod prysznicem przypomniały mi się moje sny…  

  ,,- Urodziłaś się by zabijać Amando. Urodziłaś się by zabijać.”
,,- Chce żebyś obiecała mi, że mu tego nie powiesz. To by go rozproszyło..”
Muszę porozmawiać o tym wszystkim z Chrisem. Wyszłam z łazienki ubrana w szlafrok. Mój CHŁOPAK jeszcze spał, więc postanowiłam ubrać się tutaj. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim. Chris otworzył oczy.
 - Witaj piękna. -  powiedział na powitanie.
 - Hej.
- Jestem wielkim szczęściarzem, że Cię mam. Kocham Cię i nigdy nie opuszczę. – Łza zakręciła mi się w oku.
 - Wiesz że to kłamstwo. Za trzy tygodnie jedno z nas.. albo dwoje… No…. – Chris położył mi palec na ustach.
 - Nie. Obiecuję Ci że wygrasz te Igrzyska. Za wszelką cenę. ZA cenę mojej śmierci.
 - NIE POZWOLĘ CI NA TO!!!!! WIESZ ŻE BARDZIEJ POTRZEBUJESZ WYGRANEJ!! TWÓJ OJCIEC! – zaczęłam krzyczeć. Wstałam oburzona. Patrzył na mnie spokojnym wzrokiem. Wstał. Wziął mnie za ręce. Był wysoki, żeby patrzeć mu w oczy musiałam zadzierać głowę do góry.
 - To nie jest ważne. Chcę abyś żyła. Moje życie bez Ciebie nie ma sensu. Kochałem się w Tobie od kiedy Cię poznałem. Pamiętam ten dzień. To było rozpoczęcie pierwszego roku w Akademii. Stałaś obok mnie razem z Maxem. Myślałem że jesteście razem, ale odeszłaś od niego, chyba się pokłóciliście. Podszedłem do Ciebie. Przedstawiłem się i zaprosiłem na spacer, ale wtedy podszedł Max. Pocałował Cię w policzek i przeprosił. Szybko odszedłem. Potem to ty się pierwsza odezwałaś i tak się zaprzyjaźniliśmy, ale zawsze byłem pewny, że kochasz Maxa, dlatego postanowiłem Ci nic nie mówić o moich uczuciach. Teraz żałuję. Gdybym wiedział że czujesz to samo do mnie nie zgłosiłbym się na te same pieprzone Igrzyska co ty. Poszedłbym  rok później,. Przepraszam Cię. Nie chciałem żeby tak to wyszło. Kocham Cię i nie chcę Cię stracić. Może uciekniemy?
 - Jesteś kochany, ale wiesz że to nie jest możliwe. Musimy sobie z tym poradzić.- Stanęłam na palcach i go pocałowałam. Zrozumiałam, jak mało czasu nam zostało. Przy najlepszym szczęściu trzy tygodnie. Płakałam. Chris musiał to poczuć bo odsunął usta od moich, ale ja ciągle płakałam. Patrzyłam mu w oczy i płakałam.
 - Jesteś miłością mojego życia Christopherze Blake. Nigdy nikogo tak nie pokocham i nie wierzę, że nasza miłość jest tyko młodzieńczym zauroczeniem. Chce być z Tobą do końca mojego życia, chciałabym się z Tobą zestarzeć u boku gromadki dzieci, ale jeśli to nie jest możliwe, To nie chcę żyć. – Zobaczyłam w jego oczach bezradność. Przytulił mnie, ale nie był to uścisk dwójki przyjaciół tylko dwóch zakochanych osób.
 - Będziesz żyć. Znajdziesz sobie męża, który zasługuje na Ciebie i to z nim będziesz miała dzieci, z nim się zestarzejesz. – Nie dał mi dojść do słowa. Pocałował mnie. Do pokoju wpadł Simon.
 - No! Tu jesteś! Ile Cię można szukać Chris? Przecież miałeś… O! Widzę że przychodzę nie w porę. – Powiedział ironicznym głosem. Szybko odskoczyłam od mojego współtowarzysza.
 - Amanda za pół godziny w jadalni a Romantyk za 15 minut u mnie. – zakomunikował i wyszedł.  
 - Hmm… To ja może pójdę się odświeżyć i przebrać? – mruknął Chris i również skierował się w stronę drzwi. Kiedy wyszedł łzy same znalazły ujście z moich oczu. Pomyślałam, że przydałby mi się ktoś  komu mogłaby się wypłakać. Max! On z pewnością by mnie zrozumiał. Na wspomnienie mojego przyjaciela zachciało mi się krzyczeć. Wzięłam poduszkę i przycisnęłam ją do twarzy. Jaka ja byłam głupia. Powiedziałam mu, że go kocham, a teraz spędziłam noc z Chrisem! Przecież nie istnieje gorsze kłamstwo! Co ja mam zrobić? To jest horror! Najlepiej by był gdybym zginęła na arenie. Umarłabym i po problemach, nie musiałabym się martwić ani o siebie, mojego ojca, Maxa i Chrisa. Kocham ich. Tylko każdego inaczej. Max był moim przyjacielem nic więcej. Kocham go jak brata. Chrisa darzę sympatią od kiedy pamiętam. Chcę być z nim, ale to jest nie możliwe.. Usłyszałam nieśmiałe pukanie. Nie miałam ochoty na rozmowy. Chciałam siedzieć i płakać.
 - Czego?!- krzyknęłam.
 - Chce porozmawiać. – usłyszałam odpowiedzieć, ale nie poznałam głosu. – Podeszłam do drzwi, za nimi stała Jacqueline.
 - Jackie?- zapytałam ze zdziwieniem.
 - Hmm… Tak. Jeśli Ci przeszkadzam to przyjdę kiedy indziej… - Fakt. Nie chciałam ględzić o bzdetach, takich jak: fryzury, jedzenie, operacje plastyczne… Ale coś kazało mi odpowiedzieć: ,,Wejdź”. Usiadłyśmy na łóżku, a moja towarzyszka podjęła temat :
 - Piękna dzisiaj pogoda. – spojrzałam na nią wymownie. Obydwie wiedziałyśmy, że nie przyszłą gadać o pogodzie, o makijażach owszem, ale na pewno nie o pogodzie.
 - Hmm.. Denerwujesz się treningiem? – Znów to samo spojrzenie.
- Okay. Niech Ci będzie. – zaczęła mówić szeptem.- Jak już pewnie się domyśliłaś, wiem o wszystkim. Razem z Simonem jesteśmy prawie pewni, że w waszych pokojach nie jesteście podsłuchiwani i nagrywani, ale kiedy tylko wychodzicie z swoich sypialni włączają się czujniki i jesteście automatycznie śledzeni, dlatego razem z Chrisem w swoich pokojach możecie robić co chcecie, ale kiedy wychodzicie z nich musicie udawać twardych zawodowców. Tym bardziej jeśli spędzacie ze sobą… noc. Kiedy on od Ciebie wychodzi, najlepiej by było gdybyście żegnali się uściskiem dłoni po za pokojem. Simon ma rozmawiać o tym z Chrisem.
 - Dlaczego mamy ukrywać naszą miłość?
 - Dla własnego dobra. Jeżeli Kapitol dowie się o waszej sympatii oboje umrzecie pierwszego dnia Igrzysk. Wasz dystrykt okryje się hańbą, kiedy to nastąpi nie wiadomo jak Kapitol zareaguje. Możecie mieć poważne kłopoty, wy i wasze rodziny, przyjaciele… wszyscy. Proszę Cię pamiętaj o tym i uważaj na swoje zachowanie. Odprowadź mnie do drzwi i powiedz coś na pożegnanie jakby to była zwykła rozmowa o byle czym. – Zrobiłam jak mi kazała. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Jackie przeszła przez nie.
 - Dziękuje Ci za porady kochana. Jesteś cudna. Za pięć minut przyjdę na śniadanie. – powiedziałam milutkim głosem. Przytuliłam ją. Zakryłam usta jej włosami i cicho wyszeptałam: ,,Będę uważać”.

15 komentarzy:

  1. Wow, wow, wow :)
    Świetny rozdział :) Taki... inny ;) I niezła ta Jackqueline ;) Wiesz, o co mi chodzi :D
    Takie jedno ale - jest kilka błędów ;) Ale jak przeczytasz, to szybko wyłapiesz ;)
    Czekam na nn :D

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    Ps. Zapraszam na nieprzecietniludzie.blogspot.com Wróciłam :D Rozdział 5 czeka na ocenę i wytknięcie błędów :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień dobry! Trzy tygodnie do areny? Jak ja wytrzymam! Rozdział świetny... Amanda straciła dziewictwo, czy już się kiedyś pieprzyła?XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był jej pierwszy raz :P
      Dziękuję za komentarz. ;)

      Usuń
  4. Jej sorry ale choroba mnie zżera w calości i nie mam na nic sily normalnie umieram dlatego napiszę tylko : Rozdział świetny, czekam na next
    Plz wybacz krótki i minimalistyczny komentarz
    Pozdrawiam i weny
    PaullaK

    OdpowiedzUsuń
  5. Okay, spk, oddycham. JESZCZE.

    Pochłonęłam Twojego bloga na raz i mogę powiedzieć jedno - masz potencjał. Nie rozkminiam Simona, ogólnie brakuje mi troszkę opisów uczuć. A raczej rozwijania tego, co czują bohaterowie ;) Poza tym drażni mnie to ,,odświeżanie", bo możesz czasem zamienić to na umyć, czy coś :)
    xx, Spectrum
    spell-my-name.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Historia opowiedziana z perspektywy dwudziestoletniego Colina, który, posiadając swoją własną filozofię, idzie przez życie nie zważając na niczyje uczucia. Podróżuje po świecie starym samochodem, zabierając ze sobą autostopowiczów, zawierając nowe znajomości, wysłuchując historii nowo poznanych ludzi. Na trasie z Newcastle do Sunderland zatrzymuje go młoda dziewczyna, próbująca za wszelką cenę dostać się na drugi kraniec kraju, na Glastonbury Festival. Cole podejmuje się wyzwania i rozpoczyna długą podróż z tajemniczą nastolatką, która coraz bardziej zaczyna go intrygować.

    Przepraszam za spam i serdecznie zapraszam na freedom-moments.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Niewiele jest dobrych blogów o igrzykach, a ty zaliczasz się do tych lepszych :) Przeczytałam całego bloga jednego dnia i na prawdę jestem pod wrażeniem . Pisz dalej, bo niesamowicie dobrze sobie radzisz ;)
    PS. przepraszam za spam, ale serecznie zapraszam na igrzyska-smierci-dystrykt-4.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow! Super blog, dziękuję bardzo za zaproszenie :)
    Nie wiem, czy po prostu mam dzisiaj taki nastrój, że wszystko mnie wzrusza, ale gdy czytałam ten fragment, gdzie Chris mówi, że pozwoli Amandzie wygrać Igrzyska, chciało mi się płakać. Świetnie to opisałaś :)
    Podobały mi się uczucia, brak powtórzeń i słownictwo :) Jednak brakowało mi trochę opisów miejsc i wyglądu, ale to już szczegół :) (nie byłabym sobą, jeśli bym się czegoś nie przyczepiła. Przepraszam, tak już mam ;) )
    Czekam na kolejny rozdział, który, mam nadzieję, pojawi się niedługo ;)
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Maddy
    P.S. W wolnym czasie zapraszam do mnie :) Niedługo nowy rozdział.
    historia-siedemnastolatka-z-osemki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz... u mnie jest NN. Ale jak chcesz... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku cudny rozdział <3 naprawdę!!! Pisz dalej, bo jesteś naprawdę dobra :) życzę duużo weny i powodzenia.
    W wolnym czasie zapraszam do mnie. Też dodałam rozdział po długiej nieobecności
    may-hungergames-50th.blogerów.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam, witam. Jestem tu po raz pierwszy. Tak z ciekawości przeczytałam sobie rozdział, no bo... mogę XD! Od razu spodobała mi się twoja dynamika pisania. Jest tu coś, co pozwala budować napięcie, choć zalecam rzadsze dodawanie kropek. Czasami robisz je po każdym zdaniu, a to rozprasza. Przecinki też byłyby dobre. To tylko takie małe spostrzeżenie XD. Inne małe spostrzeżenie: w takich formach tekstu nie pisze się zwrotów "cię", "ciebie" z dużej litery. Pamiętaj, że to tylko dla uroczystych zwrotów do adresata - czyli np. w listach.
    A teraz jeśli przeżyłaś moje czepianie się, to ruszam dalej XDDD.
    Ten sen był trochę przerażający!
    Więź między Chrisem a Amandą jest słodka i jest mi bardzo przykro, że obydwoje idą na rzeź :c. Nie rozumiem jednak, dlaczego ich miłość ma okryć hańbą ich dystrykt :o i dlaczego ma to zagrozić dystryktowi. Chcę się na ten temat dowiedzieć więcej!
    Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili także do siebie :3 http://cien-nocy.blogspot.com, a ja sobie ładnie myślę, że z ciekawości nadrobię poprzednie rozdziały! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. 52 years old Social Worker Salmon Gudger, hailing from Chatsworth enjoys watching movies like Yumurta (Egg) and Yoga. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a Mercedes-Benz 540K Special Roadster. tak

    OdpowiedzUsuń