piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 6 Trudna noc

Hej! :)
Po raz kolejny muszę Was przepraszać, że tak długo nie było rozdziału, ale po raz kolejny wystawianie ocen mnie przytłoczyło. Całe szczęście już po wszystkim. Teraz na pewno będę dodawać posty regularnie.
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Czytasz=komentujesz
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^



 - Amanda! Amanda! – Słyszę krzyk. Otwieram oczy. To Simon.
 - Co jest? – pytam z rozdrażnieniem
 - Pora wstać. Czas na Twoją karę.  – patrzę na zegarek. Spałam zaledwie 30 minut.
 - To cudownie. Mógłbyś już wyjść? Chciałabym się odświeżyć.
 - Za 15 minut w salonie. – odparł i wyszedł. Hmm…. Był spokojny. Coś tu jest nie tak. Nie powinien być na mnie zły?
Wstałam z łóżka i poszłam do toalety. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam krótkie, czarne spodenki i białą koszulkę na ramiączkach. Właśnie miałam wychodzić kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. To Jacqueline. Co ona tu robi?
 - Przyszłam się przywitać. -  powiedziała. – Zaraz. Ty chyba nie idziesz w tym?
 - A w czym mam iść? Przecież będę ćwiczyć!  Mam odbyć karę. Tą pieprzoną karę, którą dostałam za to że nie mogłam spać.
- Ach… No tak… Zapomniałam… To powodzenia.- powiedziała i wyszła.
Kurde co się tu dzieje!!! Wszyscy zachowują się jakby coś się stało? O czym nie wiem?
Zdenerwowana wychodzę z pokoju i idę do salonu. Ca oni sobie myślą? I tak się wszystkiego dowiem. Wchodzę do pokoju dziennego i siadam na kanapie. Wchodzi Simon i Chris.
 - Załatwiłem Wam wyłączność na ośrodek szkoleniowy. Amanda – Simon spojrzał na mnie. – Zaczynasz od rozgrzewki, a potem przechodzisz do KAŻDEJ stacji po kolei. Omijając przystanki z wskazówkami przetrwania.  I pamiętaj żądnej przerwy.
 - Tak, tak. Idziemy Chris? Tylko szybko zanim zemdleje po drodze ze zmęczenia. – Oczywiście to nieprawda. Mój ojciec nie pozwalał mi spać przez tydzień. To część treningu. – Chris robi co mu mówię i wchodzimy razem do windy. Zjeżdżamy na odpowiednie piętro.
Chcę zacząć rozgrzewkę. Bez słowa zaczynam bieg w miejscu.
 - Am. Zaczekaj. -  mówi Chris i łapię mnie za rękę. Zatrzymuje się.
 - Co się stało?
 -  Chciałem pogadać.
 - Wybacz , ale to nie najlepszy pomysł. – Byłam zbyt zdenerwowana na pogaduszki. Po za tym bałam się. Po raz pierwszy w życiu opanował mnie strach. Nie wiem, czy chciałabym z nim gadać. Znaczy się, chcę i to bardzo. Chcę żeby był zawsze blisko mnie. Żeby nie puszczał już mojej ręki. Ech…
 - Tak wiem, Twoja kara. Dobrze, ale obiecaj mi, że kiedy będziesz chciała zrobić przerwę ja Ci na to pozwolę i wtedy pogadamy. – Kiwam głową na znak zgody. Zaczynam ćwiczyć… najpierw 15 minutowy bieg w miejscu, potem tyle samo pajacyków, potem pompki. Trzy serie po 100. Na koniec 500 brzuszków. Podchodzę do pierwszego stanowiska – rzucanie nożami.  To dobry moment na przećwiczenie mojego numeru na pokaz indywidualny. Patrzę co robi Chris. Siedzi na podłodze przy ścianie uważnie patrząc na mnie. Kiedy kończę mój pokaz on zaczyna bić brawo.
 W ogóle się nie zmęczyłam, ale jestem strasznie ciekawa o czym chce ze mną pogadać mój przyjaciel.
 - Okej. Co powiesz na małą przerwę? – pytam, siadając obok niego na podłodze. Czuję, że nasze ramiona stykają się. 
Po chwili niezręcznej ciszy, Chris siada na przeciwko mnie.
 - Am. Na początku chciałem Cię przeprosić.
 - Mnie? Ale za co?
- Bo… - wziął głęboki oddech.- To moja wina, że masz tą karę.
 - Jak to?... Przecież to Simon mnie przyłapał nie ty. - mówię przestając go rozumieć…
  - To jest nie do końca prawda… Tamtej nocy, chciałem iść do… Ciebie, ale kiedy wszedłem do Twojego pokoju, nie było Cię… Wystraszyłem się. Bałem się, że coś Ci się stało. Pobiegłem do pokoju Simona i opowiedziałem co się stało. On przyjął to spokojnie, powiedział mi, że wie gdzie jesteś. Odesłał mnie do pokoju….
Po raz kolejny tej nocy zapadła niezręczna cisza.
 - Dobrze… Koniec przerwy. Trzeba wrócić do treningu, bo jeszcze komuś doniesiesz o tym, że zrobiłam czas wolny.
 - Ale jak to? – nie patrzyłam na niego tylko szłam do stanowiska z łukiem. Muszę to sobie przemyśleć.  Zaczęłam strzelać, oczywiście zawsze trafiałam do celu. Po chwili, coś do mnie dotarło. Nie odkładając łuku i kołczanu podeszłam kawałek do Zdrajcy, ale nie szablisko, żebym mogła trafić prosto do celu. Kiedy to zobaczył podniósł się.
 - Am,  przepraszam nie chciałem. To tylko…. – Zaczął mówić. Wycelowałam w niego strzałę. Momentalnie zamilkł.
 - Interesuje mnie tylko jedno Donosicielu. Po co byłeś u mnie w pokoju?! – Powiedziałam nadal celując.
 - Żeby porozmawiać.- powiedział bez cienia lęku w głosie.
 - O czym?!
 - Yyy….
 -Pytam się po raz ostatni!! O czym chciałeś ze mną porozmawiać?!
 - Możesz najpierw odłożyć broń?
 - Wiesz co? Palce mi drętwieją, zaraz strzała może mi się wymknąć.
 - JASNE. Strzelisz do mnie?
 - Jeśli będę do tego zmuszona!
 - To zobaczymy. – Zaczął do mnie podchodzić.
 - Nie zbliżaj się! – Nie słuchał nadal podchodził, a ja stałam w miejscu otępiała. Kiedy był o krok od grotu, zaczęły mi się trząść ręce.
 - Chyba życie Ci nie miłe. – Mówię.
- Amando, przepraszam, to było tylko dla Twojego dobra. Bałem się o Ciebie.
 - Niby dlaczego miałeś się o mnie bać?! Po co byłeś u mnie tamtej nocy?! – Chris zrobił ostatni krok. Grot zaczął ocierać się o jego brzuch. Z malutkiej rany poleciał cienki paseczek krwi.
Wyciągnął do mnie ręce, a ja powoli zaczęłam opuszczać łuk. W końcu wypadł mi z rąk.
Chris wykorzystał ten moment, złapał mnie , przycisnął do siebie i pocałował. Był to długi pocałunek. Kiedy mnie puścił, przytulił mnie do siebie i powiedział : ,, Byłem u Ciebie tamtej nocy, żeby Ci powiedzieć, że Cię kocham, Am, kocham Cię.’’