Czytasz= komentujesz
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
- Czy ktoś może mi wyjaśnić co to za kara? –
Pyta Chris. Wszyscy siedzimy przy stole, ale nie mam ochoty nic jeść więc
jedynie bawię się moją jajecznicą.
- Amanda będzie musiała ćwiczyć całą noc bez
przerwy. Oczywiście będzie osoba pilnująca. – Nadstawiam uszy. Ciekawe kto to
będzie.
- Niestety ja nie mogę jej pilnować, więc
zrobisz to za mnie.- Powiedział Simon patrząc a Chrisa. – Chociaż tyle z tego
pożytku. Może nawet pozwoli mi zrobić przerwę? Ale z drugiej strony, mam
nadzieję, że nie będzie miał ochoty na pogaduszki. Jeszcze tego by brakowało,
żebym palnęła coś o tym co do niego czuje.
Koniec z tymi rozmyślaniami.
- Kiedy mamy
trening? – zapytałam.
- Za 30 minut. Pamiętajcie, żeby zawrzeć
sojusz z najlepszymi zawodnikami i macie pokazywać to co najlepiej potraficie…
- zaczął mentor.
- Tak, tak już to wiemy. I nie chodzić na
nauki przetrwania, bo to jest ,,poniżające’’.- odparłam i poszłam w stronę windy,
w połowie drogi odwróciłam się i spojrzałam na Chrisa.
- Idziesz? - A on do mnie podszedł. Razem
zjechaliśmy na piętro z ośrodkiem szkoleniowym. Byli tam: Astrea i Livon
walczący mieczami, Chłopak i dziewczyna z czwórki rzucający oszczepem, Dziewczyna
ledwie utrzymywała oszczep w ręku. Podeszliśmy
do trybutów z Jedynki. Przerwali ćwiczenia.
- Co myślcie, żeby zawrzeć sojusz z czwórką? –
Zapytał nas Livon.
- Jestem za.
Ale jedynie z tym chłopakiem. Dziewczyna ledwo co trzyma broń. – odpieram.
- Nie jestem pewna. Wygląda jakby dość dobrze
rzucała nożami.- mówi Astrea.
- Okej. Mam pomysł. Co powiesz na mały zakład?
– patrzę na trybutkę z uśmieszkiem. – Sprawdzimy ją, powiemy że chcemy żeby
dołączyła do sojuszu, ale najpierw musi się wykazać rzucając nożami.
- A o co się założycie? – pyta Chris.
- Ta która wygra przejmie wszystkie nocne
wachty przegranej na arenie. – mówię. A Astrea patrzy na mnie bez przekonania.
- No co ty? Chyba nie pękasz? – Pytam z
wrednym uśmiechem na twarzy.
- Że co? Ja pękam? Jasne że się zgadzam. –
podchodzimy do trybutów, ale nikt się nie odzywa, więc ja to robię.
- Hej. Jestem Amanda. To Chris, Astrea i
Livon. Mamy dla was propozycję. Co powiecie na sojusz?
- WY z nami? – pyta chłopak. A ja zauważam
przebiegłe spojrzenie dziewczyny.
- Dokładnie,
ale są dwa warunki. – przejmuje inicjatywę Astrea.
- Jakie?
- Po
pierwsze musicie się nam przedstawić, a po drugie sprawdzić się rzucając
nożami.
- Och… okej.
Niech będzie.- wiedziałam że się zgodzą. Kto by nie chciał zawrzeć sojuszu z
zawodowcami?
- Więc jesteśmy umówieni. – mówi Livon.
- No to jak?
Przedstawicie się?
- Jasne.
Przepraszam. To jest Cornelia, a ja jestem Jake.- Podczas naszej pogaduszki
sala zaczęła się wypełniać. Byli już wszyscy trybuci. A w tej chwili pojawiła
się jakaś kobieta.
- Wszyscy
trybuci do mnie.- Każde z nas podeszło.- Witam wszystkich. Dwa pierwsze
treningi są zorganizowane, a reszta polega na chodzeniu od stanowiska do stanowiska.
Jako przełożona treningów nie radzę ignorować sztuki przetrwania, większość z
was zginie śmiercią naturalną, więc radzę się przygotować na każdą okoliczność.
Co tam jeszcze… Ach tak w czasie treningów obowiązuje jeden posiłek. A teraz wszyscy do roboty! –
Rozeszliśmy się. Pierwsza była wspinaczka. Ha! To chyba są jakieś żarty! Większość
osób nie potrafiła się nawet podnieść, a co dopiero zacząć wspinać! Nasz sojusz
poradził sobie nieźle. Jedyna osoba, która się nie wspięła to Cornelia. Cóż za
zdziwienie! A nasza Astrea tak w nią wierzyła! A nie mówiłam, że tak będzie?
Reszta pospadała przy trzecim ruchomym stopniu. Kolejna była walka na miecze.
Każde walczyło z partnerem z dystryktu. Męczyłam się z Chrisem dość długo, ale
nie udało mi się wygrać. Że też musiał mnie tak skompromitować! U naszych
sojuszników też nie wyglądało to za kolorowo. Astrea przegrała z Livonem a Jake
z Cornelią. W reszcie dystryktów nie można było ogłosić zwycięzcy, bo każde z
nich skończyło ze skaleczeniami. Teraz nadszedł czas na przerwę.
- Potrzebujemy jeszcze kogoś do sojuszu. –
stwierdził nie pewnie Jake.
- Ha! Chyba sobie żartujesz! I tak nam
wystarczy że będziemy musieli utrzymywać przy życiu Cornelię! – Wykrzyknął Livon.
- Ale on
może mieć rację.- powiedziałam po chwili. – To był dawny sposób zawodowców.
Biorą dodatkową osobę do sojuszu, a kiedy ona zostaje zabita przez jakąś osobę
z sojuszu, oznacza to złamanie przymierza.
- W sumie…. Może to dobry pomysł. Kogo
proponujecie? – Pyta Astrea.
- Jeszcze za
wcześnie na ocenę. Poczekajmy do treningów samodzielnych. A przy okazji
sprawdzimy Cornelkę. – mówię z drwiącym uśmieszkiem.
Po przerwie
na obiad nastąpił czas na strzelanie z łuku. Astrea, Chris, Jake i ja poradziliśmy
sobie świetnie. Gorzej z Livonem i Cornelią. Chociaż dziewczynie z czwórki
udało się raz strzelić prosto w środek, ale to raczej przypadek, bo wystraszył
ją krzyk trybuta, który dostał grotem w nogę. To chyba był chłopak z ósemki.
Wreszcie
koniec treningu. Po nieprzespanej nocy jestem praktycznie nie do życia. Wsiadam
do windy z Chrisem. Jedziemy na nasze piętro. Idę prosto do swojego pokoju i
rzucam się na łóżko. Musze odpocząć przed karą na wieczór.